Dziś wyjątkowy wpis - z powodu tego iż przez grudzień przeprowadziłem eksperyment. Jego wyniki w dzisiejszym wpisie, ale też przemyślenia związane z tematem jakim jest częstotliwość kontaktów między ludźmi.
So young, so full of life in vibrant side by side wherever you was ridin' I went
So close, almost on some Bonnie and Clyde shit
...
We grew up, grew apart, as time went by us, then I blew up
To both yours and mine surprises
Now I feel the vibe I just cant describe it
As much as your pride tries to hide it
Your cold, you touch its like ice
In your eyes is the look of resentment
I can sense it, and I don't like it
Zatem co to za eksperyment? A więc przez grudzień liczyłem kto się pierwszy do mnie odezwie. Jak się spodziewałem odzew był niewielki - tylko 2 osoby. Jeden kolega (dzięki Daniel)i jedna koleżanka (dzięki Ania). Na święta życzenia dostałem tylko od jednej koleżanki -innej niż poprzednia (dzięki Aniu:D ). Fakt iż przez ten czas rozmawiałem z większą ilością osób, choć wciąż ilość pokazuje ze jestem introwertykiem - 9 osób. Pomijam rozmowy z współpracownikami, osobami wymienionymi wcześniej i osobami z którymi rozmawiałem na żywo (chyba że oprócz rozmów na żywo był też kontakt przez neta/sms/telefon itd). Jak ktoś pamięta mój pierwszy wyjazd i wpis z pierwszego bloga o nazwie " I'm still #1 " pamięta iż wymieniłem bardzo dużo osób które wciąż o mnie pamiętały i utrzymywały kontakt. Co zatem się zmieniło?
...
Some bitch that I wasn't with I would hit her then quit
Some bitch that I wasn't with I would hit her then quit
But you would pull a talk with her and tell her she was the shit
I told you don't get involved in it, you was smoking the chron with her
Coming out of the bar with her stumbling half drunk
Like you all was husband and wife or something
But me catching her fucking other niggers must've hurt you pride or something
'cause you won't fuck at the mouth with people like you wanted with me
When all I tried to do was show you that your bitch was shifty
And ever since the fans and all the shit that I produced
You're acting like I ain't your man and lying like she can't be loose
But I am really you friend, I'm just trying to tell you the truth
But don't hate the game or the player
'cause the one that is changing is you
Na pewno upłynęło już 8 lat od tamtego czasu. Każdy z nas się - postarzał? wydoroślał? Czy się aż tak pozmienialiśmy? Widzę to raczej jako ewolucje a nie gwałtowną rewolucje. Wtedy każdy z nas miał więcej czasu - okres liceum, studiów to okres gdzie ilość obowiązków nie była duża. Jeden telefon i już jest się umówionym na spotkanie - bar, kino, disco, domówka, ognisko, lodowisko, grill czy piwko na łonie natury. Co zmieniły upływające lata? Doszło obowiązków - do tego takich co zajmują więcej czasu. Pierwszy najważniejszy obowiązek to zamiana nauki na pracę - pamiętam moja pierwsza pracę na myjni - 7 dni w tygodniu i zdarzało się że od 6 rano do 22 wieczorem. Choć większość pracuje tylko na 40 godzinnym tygodniu pracy są osoby o nienormowanym czasie pracy lub robiące często nadgodziny. To dużo więcej niż czas spędzony na nauce. Do tego sporo osób ma już dzieci - to dodatkowe obowiązki zajmujące czas. Do tego z każdym nowym rokiem poznajemy coraz nowe osoby - jedne tylko na cześć inne dużo dogłębniej:P Jeśli idzie o podział czasu zawsze na pierwszym miejscu stawiamy nasza druga połówkę, potem rodzinę/przyjaciół, znajomych z pracy itd. Pierwsze zmiany w częstotliwości spotkań zauważyłem już po pierwszym powrocie z Anglii - jak większość osób przekładała terminy spotkań na później tłumacząc się nawałem obowiązków gdy zaledwie kilka miesięcy wcześniej gdy byłem w Polsce na urlopie każdy znalazł chociaż tą godzinę między innymi obowiązkami aby się spotkać.
You're only at the top 'cause my homie had to stop
Now we acting like I gotta live only for the block
Homies in the hood only she be on the tube
Only gossip on the porch get to speaking on who
Fools I used to rap with all expect magic
Like my finger get to snapping and *poof* it just happen
But PROOF is just acting out the party was stoned
Shady made it so my babies ain't starving at home
Now we acting like I gotta live only for the block
Homies in the hood only she be on the tube
Only gossip on the porch get to speaking on who
Fools I used to rap with all expect magic
Like my finger get to snapping and *poof* it just happen
But PROOF is just acting out the party was stoned
Shady made it so my babies ain't starving at home
See the devil in you grin since the ghetto we been friends
Whenever real intelligence that's forever till the end
I be the hatred in your eyes and the Satan in your lives
And wasting my times with these snakes in disguise
(how come) when you talk its with bitter and spite
And (how come) it's my fault for what you did with your life
And everytime I go to hear you and play you look away
We barely embrace, you can't even look me in my face.
Miłe że mimo tego iż tak rzadko teraz rozmawia się ze znajomymi wciąż są tacy którzy mimo tego ze ostatnio rozmawiało się ponad półroku temu po jednym telefonie nie mają problemu umówić się na spotkanie - nawet jeśli to wiąże się np z przenocowaniem mnie (niestety nikt nie chce się ruszyć ze swoich 4 kątów więc to ja robię te kolejne setki km - ale co to jest skoro i tak do Polski mam około 2 tys km). Miłe że po takim czasie jest jeszcze o czym porozmawiać, powspominać stare dobre czasy.
Zapewne każdy zastanawia się dlaczego akurat ta piosenka do tego wpisu? Heh no cóż jest ona kierowana do jednej osoby która zapewne tu nie zagląda. To co chciałbym powiedzieć tej osóbce to refren z piosenki który zostawiłem na koniec.
How come we don't even talk no more
And you don't even call no more
We don't barely keep in touch at all
And I don't even feel the same love when we hug no more
And I heard it through the grape vine we even beefing now
After all the years we been down
Ain't no way no how, this bullshit can't be true
We family and ain't a damn thing changed, unless it's you
No comments:
Post a Comment