Can I live?

Can I make money motherfucker? (Yeah)
Is that alright wit'chu? (No doubt)
Can I travel? (Word, Skull and Bones)
Can I have a nice motherfuckin car? (Hell yeah)
Thank you (KnowhatI'msayin)

Friday, February 27, 2015

(21) Belive Me - Fort Minor



Dziś krótko - cóż ostatnio zmagam się z weną. Choć ostatni wpis spowodował sporo odwiedzin na blogu (Top 3), ale to edytowany stary wpis z 2007. Ale zaczynajmy...

I don't want to be the one to blame
You like fun and games
Keep playing em
I'm just saying

Zabawne jest jak bardzo każdy dostrzega niedoskonałości drugiej osoby a swoich wad nie widzi.  Mnie osobiście życie nauczyło że każdy ma rację a prawda leży gdzieś pośrodku dwóch ekstremalnych postaw.

Think back then
We was like one and the same
On the right track
But I was on the wrong train
Just like that

Jak łatwo emocje, przyzwyczajenie powoduje iż chcemy dostrzegać tylko pozytywne rzeczy, podobieństwa a o niedopasowaniach się nie mówi, pomija, że niby kiedyś się zatrą, rozwiążą... 

Now you've got a face to pain
And the devil's got a fresh new place to play
In your brain like a maze you can never escape the rain
Every damn day is the same shade of grey

Jak łatwo się zagubić we własnych myślach. Zapętlić w codzienności. Najgorsze jak bliskie Ci osoby wybierają te gorsze ścieżki i uważają że autostradą dojadą do nieba... a przecież tam dotrzeć da się tylko krętymi i stromymi ścieżkami... nad wjazdem na autostradę był napis "Welcome to Hell", ale nie którzy nie lubią czytać albo nie znają języków obcych :P 

Hey
I used have a little bit of a plan
Used to
Have a concept of where I stand

Ten czas kiedy poświęcasz jedne rzeczy dla innych, ustawiasz hierarchię wartości... Gdy planujesz coś na zaś - na za 5-10 lat.. dom, miejsce zamieszkania, pracę, ogólnie całokształt swojego życia - włącznie w myślach z tą drugą brakującą Ci połówką Twojej duszy... 

But that concept slipped right out of my hands
Now I don't really even know who I am

I ten zawód?zdziwienie? Gdy wszystko się wali i sypie - zamiast stać na murach swojego fortu stoi się na zgliszczach a wokół tylko spalona ziemia i mosty...

Back then, I thought you were just like me
Somebody who could see all the pain I see

Ten czas gdy wypowiada się tak samo na te same tematy,  gdy czuje się że na życie patrzy się z tego samego punktu w tym samym kierunku, gdy dostrzega się wszystko w tych samych barwach.

But you proved to me unintentionally
That you would self-destruct eventually

I to uczucie gdy po latach okazuje się jednak że czas, odległość, doświadczenia zmieniają drugą osobę w coś nieodpowiedniego.

Now I'm thinking like the mistake I made doesn't hurt
But it's not gonna work
Cause it's really much worse than I thought
I wished you were something that you were not

Gdy po latach mimo miłych wspomnień patrzy się ze zdziwieniem jak dużo poświęciło się dla drugiej osoby - gdyby wiedziało się że jest taka na początku nie byłoby początku.

You turned your back
And walked away in shame
All you got is a memory of pain
Nothing makes sense so you stare at the ground

Gdy mimo wszystko jednak druga osoba próbuje jeszcze coś wyciągnąć z Ciebie po tym co Ci zrobiła..

What do I have to say
Maybe I should do what I have to do to break free
What ever happens to you, we'll see
But it's not gonna happen with me

Najważniejsze to pozostać sobą. Do następnego, a zakończmy refrenem.


I guess
That this is where we've come to
If you don't want to
Then you don't have to believe me
But I won't be there when you go down
Just so you know now
You're on your own now believe me

PS. W teledysku Eric Bobo z Cypress Hill - i jego perkusja w utworze.

Sunday, February 22, 2015

(20) RPG

Witam. Tytuł wpisu to bynajmniej nie skrót od rocket-propelled grenade. Dla mnie RPG - Role Playing Game (polska nazwa: gra fabularna, l. mn. gry fabularne) - to moje hobby. Coś więcej? Już się robi...

Najstarszy podręcznik jaki posiadam, jeszcze z czasów podstawówki.

gra (rzeczownik) - forma zabawy, gdzie wyróżniamy uczestników (graczy) i określone reguły sterujące rozgrywką (np gra w szachy nie polega na tym kto silniej rzuci w przeciwnika pionkiem czy figurą...). Wyróżniamy gry gdzie liczy się tylko znajomość reguł i nasze umiejętności- strategia gry (np szachy, warcaby), oraz gry losowe - o jednakowych szansach (np rzucanie kośćmi) jak i o zaburzonych na czyjąś korzyść (wszystkie gry w kasynach - zawsze kasyno ma większe szanse). Można podzielić gry np ze względu na używane rekwizyty - planszowe (od wspomnianych szachów przez Monopoly po strategie), karciane (od pokera po tzw karcianki np MtG) czy komputerowe...

Drugi mój podręcznik - albo koniec podstawówki albo początek liceum.

fabularny (przymiotnik, r. żeński: fabularna) - zawierający fabułę, historię - w skrócie opowieść odpowiadająca na pytania "kto? gdzie? kiedy? jak? dlaczego?". Odnosi się do filmów i książek chociażby...

Okres po studiach, alternatywna rzeczywistość - czasy współczesne ale z magią, np jak Constantine.

Co powstaje z połączenia tych dwóch terminów? Zabawa opowiadająca pewną historię...

Czy czasem jak oglądasz jakiś film nie chciałbyś być głównym bohaterem? Albo czytając jakąś książkę? Taką możliwość dają Ci gry fabularne - wcielasz się w jakąś postać i przeżywasz nią jakąś historię... Najprościej porównać RPG do teatru - wcielasz się w rolę aktora odgrywającego swoją postać... a gdzie miejsce na grę (poza grą aktorską) zapytacie? Otóż najczęściej każda historia opowiada o jakiś problemach czy wyzwaniach dla postaci, którym owa stawia czoła... i nie zawsze jej to się udaje- a kiedy się udaje a kiedy nie? do tego służą reguły gry.

Teraz - mój ulubiony system współcześnie (niestety tylko do czytania).

Ale zanim rozwinę się na temat reguł... gracze. W RPG mamy do czynienia z tzw grą towarzyską (2 lub więcej graczy)... z tym że występuje jeden specyficzny gracz - zwany najczęściej Mistrzem Gry (skrót MG). Każdy gracz ma do kontroli tylko swoją postać - MG zaś kontroluje całą resztę(osoby np sklepikarza, pogodę czy inne zjawiska). "To on wygra bo ma więcej"... gdyby nie to że w RPG nie ma jasno zdefiniowanego zakończenia i warunków zwycięstwa... i że najczęściej gracze współdziałają tworząc jeden team. Jedyną miarą sukcesów graczy jest rozwój ich postaci - polepsza stare zdolności (jeszcze lepiej strzela) albo zdobywa nowe (oprócz latania teraz ma telepatię)...

Wersja delux systemu w który ostatnio zagrywałem się z graczami.

Reguły - mówią czy np twojej postaci udało się przeskoczyć z dachu jednego budynku na drugi, podkraść się do kogoś, włamać się na serwer, trafić kogoś za pomocą broni itp... Na sukces lub porażkę składają się najczęściej "wrodzone" zdolności postaci(np latanie czy umiejętnośc celnego strzelania) i element losowy(np rzut kostką)... Określane też pojęciem mechaniki - najczęściej postać definiują atrybuty(np siła), umiejętności(np strzelanie) i zdolności(np latanie) - o pewnej wartości, najczęściej im wyższej tym lepiej... test naszego działania robimy za pomocą kostki (a w grach RPG mamy nie tylko 6 ścienne tzw k6 ale i 4-,8-,10-,12- i 20- ścienne; a żeby było zabawniej za pomocą dwóch 10- generujemy wirtualną kostkę 100 ścienną, wyniki dają nam zakres od 1 do 100 tak jak procenty) - ale czy więcej czy mniej to już zależy od dokładnej mechaniki - przykład tzw mechaniki Basic- umiejętności są wartością procentową(więcej lepiej, np strzelanie 40%), testujemy naszą k100- jeśli wyrzucimy tyle co nasza umiejętność lub mniej to nam się uda coś trafić... a w mechanice d20 (d od dice, jak k od kostka) wyglądałoby to tak: strzelanie na +8, rzut k20, zsumuj to i jak wyrównasz lub przekroczysz 13(to wartość tzw stopnia trudności testu) to ci się udało... reguły gry mówią o tym kiedy i jak rozwija się woja postać i rozstrzyga wszystkie kwestie sporne...

Kostki do gry - k4, k6, k8, k10, k12 oraz k100(2 kostki- dziesiątek i jedności).

Ale jak to właściwie wygląda? Wyobraź sobie... spotkanie z znajomymi na którym świetnie się bawisz tworząc razem opowieść o losach waszych postaci- zwane sesją. Przykład? Weźmy chociażby historię Szewczyka Dratewki... Smok porwał księżniczkę, król wzywa śmiałków z całej krainy do uratowania swojej córki... To sytuacja początkowa - gracze mogą tworzyć dowolne postacie do osiągnięcia celu - np rycerza co powali smoka, czarodzieja co go pokona za pomocą magi albo złodzieja co wykradnie porwaną - reguły określą czy odniosą sukces...i to tyle się zapytacie? Gdyby nie to że np gdy rycerz pokona bestię okaże się że to dziecko a właśnie nadlatuje dużo potężniejsza mamusia, albo smok też potrafi czarować i razem z magiem unieruchamiają się a księżniczka umrze z głodu w ciągu tygodnia, albo po śmiałym wypadzie złodzieja smok niszczy całą okolicę- z domem księżniczki włącznie... albo to księżniczka jest zaczarowanym trollem mordującym niewinnych? albo czarownicą która przeklęła króla? albo zaginioną siostrą postaci? albo tak naprawdę uciekła od ojca pod ochronę smoka? ... albo to zła księżniczka porwała dobrego smoka (bo z jego serca robi się eliksir piękności a lustereczko powiedziało że jakiś Kopciuszek jest ładniejszy...) - tak naprawdę możliwości stworzenia historii jest wiele i nigdy nie wiesz co się może przytrafić Twojej postaci (np MG powie że grasz smokiem, masz porwać księżniczkę, przetrwać ataki śmiałków, rozkochać księżniczkę w sobie bo jej szczery pocałunek przywróci Ci postać księcia...a co by było trudniej na końcu okaże się że porwałeś nie tą co trzeba bo po pocałunku nie tylko ty wróciłeś do prawdziwej postaci- księżniczka zamieniła się w bardzo głodnego trolla...).

Okres studiów - pierwszy system przyszłościowy.

Czy gry RPG mogą służyć do czegoś więcej niż tylko zabawa? Otóż wszelkie szkolenia grup kryzysowych korzystają z tj formy... tym razem już nie rozrywki. Przecież żeby przeszkolić sztab antypowodziowy nie zatapia się jakiegoś regionu bo ich trzeba nauczyć... Tylko do sztabu (to nasi gracze) przychodzi szkoleniowiec (to nasz MG) i mówi tutaj i tutaj wylało... co robicie? Nasi gracze na to gdzie dzwonią (w wojsku takie szkolenia są dużo bardziej rozwinięte bo się naprawdę dzwoni...a oddziały się przemieszczają - fakt np zamiast batalionu czołgów jedzie tylko pluton - ale zawsze), gdzie jakie służby wysyłają i w jakich ilościach, co ewakuują itp...jak się ocenia czy im się udało? Reguły w tym wypadku stanowią... statystyki- na podstawie nich ocenia się czy wysłany odział straży pożarnej opanował sytuację i w jakim czasie... Z tego rodzaju szkoleń korzysta wielu fachowców ( sztaby antykryzysowe, wojsko, policja, negocjatorzy itp).

Rzut oka na fragment mojej kolekcji:).

A w jakich realiach można grac? Wszystkich o tym decyduje tzw konwencja gry -może byc to fantastyka (rycerze, magia , smoki - np Władca Pierścieni Tolkiena), space opera (statki kosmiczne - np Star Wars), horror (to chyba każdy wie?), detektywistyczna (np Sherlock Holmes), szpiegowska (np Mision Imposible) i tak można w nieskończoność...

Sam w RPG zacząłem grac gdzieś w 6,7 klasie podstawówki... w 8 klasie kupiłem swój pierwszy podręcznik (i system zarazem) - Kryształy Czasu (typowe fantasy o super herosach) - polski produkt... w liceum poznałem takich 3 - i od tej pory z gracza stałem się Mistrzem Gry - a ta trójka do tej pory jest moimi graczami (choć przez ostatnich kilka lat nieaktywni - pozdro chłopaki). Wtedy też nabyłem Śródziemię grę fabularną (tak tak to świat Tolkiena), i trochę później 3 dodatki... W klasie maturanej kumpel kupił sobie Warhammera (1 ed - mroczne, gotyckie fantasy) z dodatkami - wtedy ja zostałem graczem a on mistrzował... W międzyczasie były pojedyńcze sesje rozgrywane na pożyczonych podręcznikach - Cyberpunk 2020 (przyszłośc, korporacje, cybernetyka, degradacja), Dzikie Pola (Polska szlachecka) i Zew Cthulhu (horror wg prozy Lovecrafta). Na studiach znów zacząłem prowadzic - tym razem Dungeons and Dragons w ed 3.0 -jednocześnie zbierac wszystkie polskie dodatki do niego (jest to system w konwencji typowego fantasy). Jednocześnie moja kolekcja poszerzyła sie o podstawkę do Zewu Cthulhu (nie pamiętam ed), Gasnące Słońca (wszystko po polsku; loty kosmiczne ale ludzie żyją jakby w śedniowieczu), 7th Sea (przyodowe w stylu Muszkieterów), d20 Modern (czasy współczesne- konwencja..filmowa) i wiele innych (może kiedyś w jakimś wpisie).

Figurki - czasem się przydają na sesji.

Co mi dały RPG poza kolekcją książek? Sporo wiedzy- jako MG dobrze mieć trochę pojęcia o geografii, historii, psychologii itp... Lepszą komunikację z ludźmi - zmusiły mnie do rozmawiania a nie tylko siedzenia w książkach, lepsze zrozumienie ludzi - większą tolerancję, pewną empatyczność, pozwoliły mi zdobyć najlepszych przyjaciół (tak tak to o was mowa), rozwinęły kreatywność - jako MG muszę tworzyć historię przygód, jak i całe światy gdzie się one rozegrają, pewne alternatywne myślenie i nietypowe rozwiązania problemów...

Na zakończenie historyjka: lato, jezioro, ja czytam książkę (podręcznik RPG), moja mama skarży się ciotce że ja tylko w tych książkach o grach siedzę... na co ciotka: "A to wolisz żeby ćpał?"

I tym optymistycznym akcentem... do następnego.

PS. Niektórzy z was zapewne pamiętają ten wpis z mojego poprzedniego bloga z 2007 roku. Lekka edycja i pojawia się znów - no cóż to co dobre można powtórzyć.

Saturday, February 14, 2015

(19) When We`re Fucking - B-real



For the ladies we have something for you too

Dziś o tym o czym obiecałem w postcriptum wpisu I Remember That Freak Bitch (From The Club). Czyli o facetach. Ciekawe ile kolegów po tym wpisie skasuje mnie z listy znajomych na fb (wpis o dziewczynach kosztował mnie 2 koleżanki:P ). Od razu ostrzegam, że liryka może posiadać błędy. Zapis ze słuchu - i w tym miejscu wielkie podziękowania dla Kazia za pomoc i odwalenie większej partii brudnej roboty przy transkrypcji liryki. Dlaczego dziś taki wpis? Dla kontrastu z 14-tym lutego (ciekawe o ile gorzej koleżanki odebrały wpis o sobie jakbym umieścił go na blogu dziś :).A więc do dzieła...

I only love you when we're fucking, it's so good.
I only love you when we're fucking, it's understood. 
I only love you when we're fucking, it's so good.
When we touching and rubbing, and we're on each other,
You know we don't mean not now, mean love you when we're fucking. 

Aż nie wiadomo od czego zacząć... Często się słyszy, że facetom tylko sex w głowach - gdyby w ogóle tego nie robili to ludzkość skończyłaby się na pierwszym pokoleniu.A jak to jest? Ostatnio akurat sporo rozmawiałem z ludźmi na temat kontaktów damsko-męskich. Mimo moich prób bronienia twierdzenia iż przyjaźń może istnieć między facetem i kobietą, ostatecznie stanęło na tym , iż takie przypadki to wyjątek potwierdzający regułę. Więc jeśli facet Ci mówi o przyjaźni to pewnie dlatego że chce popatrzeć się na twój dekolt, tyłek itd. Albo podbija do Ciebie, lub dzięki Tobie chce podbić do Twojej koleżanki... lub przed Tobą pokazując zainteresowanie koleżanką maskuje podbijanie do Ciebie:D Ewentualnie podbija do waszej dwójki i wybierze tą która pierwsza ulegnie:P. Ale kończmy dywagacje przejdźmy do konkretnych przypadków.

Bitter at the bar on a Saturday night,
She was chillin' with the girls and drinking the Mai Tai,
Looking so fly, when she caught my eye. 
I said: "Later" for my boys, went over and said: "Hi". 
And every one of my friends left the site. 
Told me: "Have fun, you're in for the hell of a ride." 
I didn't paying them no mind. "Can I sit right there?" 
She said: "It's all yours, only if you put it in the air." 
We began to smoke, she began to choke,
And the next thing you know she had the tongue in my throat. 
She was a men needer, with need of a man to heat her. 
She said: "Let's play a game called Follow The Leader." 
Took me to the back room where the lights are low. 
She said: "I'm gonna do things you ain't seen before, 
No strings attached, no calling each other back, 
I'm sex machine and if you wanna know the facts... 

Faceci chodzący do klubów na wyryw. Najlepsi każdego tygodnia mają inną. Zaliczający panienki w toalecie czy upijając je i przyznajmy im trochę serca zaciągający je do domu. Lub faceci będący z dziewczyną dopóki nie zaczną czuć, że ona zaczyna myśleć poważniej o związku (wspólne mieszkanie, dzieci itp). Lub zostawiający laskę po tym jak zrobi jej dziecko. Lub żonę z dziećmi dla młodszej. Lub gdy ma problem w swoim związku odwiedza starą miłość wyżywa swoje emocje z nią i ... wraca ostatecznie do swojej. Albo korzystający z usług panienek lekkich obyczajów - jednakowo kawalerowie czy tacy w związkach (dziewczyna, narzeczona czy żona?). Czy żyjący z zasadą czego oko nie widzi sercu nie żal. Lub będący z laską tylko dla seksu. Lub aby mieć gdzie zamieszkać. I wiele podobnych sytuacji gdzie kobiety wierzą facetom w ich zapewnienia uczuć. 

I'm not in love with you, but I love things about you, 
Worry about yourself, don't worry about what I do. 
I love you when we're fucking, but when we're not, 
Imma blow you out like snot.
 You can be a piece of shit for all I care, 
Cos I'm broner player, I knock em all in here. 
I'm so polite when I'm with you, 
Out of sight, out of mind, and I forget you. 
And I poppin when remember what we did, 
When they asked about you I said:" Fuck that bitch! (Bitch!)" 
She ain't shit to me, every time I see her we hit the sheets. 
It don't take much for me to get the free. 
She'll be famine when she ain't have this dick for weeks. 
I never called her, and we'll keep in touch, 
But I swear it's love when we fuck. (Fuck, fuck.) .... 

Jak zrywają z laską nazywają ją "ku...". Lub zrywają zaraz po spotkaniu sms. Lub tacy co włamują się na komunikator ex i wstawiają opis "jestem kur.. mój nr tel ***" z nr tel eks... Ogólnie przy kobietach zgrywających tych fajnych a za ich plecami traktujący je jak obiekty seksualne. Jak koleś co rzuca dziewczynę po miesiącu bo ona wyznaje zasadę że seks tylko po ślubie. I chyba na tym zakończmy dziś.

I gotta tell my girl the other day, you know, 
I only like it when we're fucking. 
Ya dig? We don't argue, we don't fuss, we don't fight. (Yeah.)

Ale czy tylko tacy faceci są? Lepiej niech dziewczyny same zadecydują, dla porównania tylko link do tego jak zachowują się kobiety - I Remember That Freak Bitch oraz link do trochę innego spojrzenia na uczucia między mężczyzną i kobietą - Give Me Love. A gdzie jest prawda? Wszędzie po trochu albo gdzieś pośrodku. Wybór zależy do Was. Do następnego.

PS. I od razu gratulacje dla każdego kto z okazji walentynek dostanie prezent za 9 miesięcy. :P


Saturday, February 7, 2015

(18) Latin Lingo - Cypress Hill

Dziś wpis o językach.

What you prefer- left or right? Both the same for me.


Maagghhh, let's start the fuckin show, ah?

Jakiego języka się używa w Anglii? Większość Polaków używa tylko polskiego. Zadają się tylko z Polakami. Teraz właściwie w każdym sklepie pracuje ktoś z Polski. Można tutaj żyć nie znając w ogóle angielskiego. W moim miasteczku mieszka około 25 tys osób z czego aż 1/3 to Polacy. Język polski słyszy się w pracy, w domu, na ulicy, w sklepie, w urzędzie...

But wait, they're clownin on me cause of my language
I have to tell em straight up, its called Spanglish
Now who's on the pinga tha gringo
Tryin to get paid, from the funky bilingual

Ale nie używa się angielskiego? Większość szuka kogoś kto lepiej zna angielski by załatwił za niego sprawy których nie da się załatwić bez znajomości tego języka. Najlepszy przykład to mój ojciec. Choć o ile rozumiem starsze osoby to trochę dziwne dla mnie takie podejście jest u osób młodych. Po co wyjeżdżać skoro nie chce się asymilować z miejscową ludnością? Wracając do języka - najczęściej używa się polgnish - polski z wstawkami angielskimi...

Hey homes, pass the cervaza
Before I have to go and push up on your resa
Hhhmm she's fine, son que fresca
Here homes have a hit of this yesca

Najlepiej angielski znają Ci co mają za partnerów/partnerki Anglików/Angielki. Lub mieszkają z Anglikami, czy chociażby maja Angielskich znajomych. Chociaż w pracy gdy nie tylko rozmawia się o pracy ale o innych tematach. Ale dość tych dywagacji - czas na coś  co chyba każdy czyta z największym zainteresowaniem - coś o mnie. Zgodnie z piosenka przewodnią moja droga uczenia i korzystania z języka angielskiego.

Just relax, calmado mijo
Sen Dog with the funky bilingual

Wiadomo szkoła. Jedyne czego uczy to tak naprawdę gramatyki. Do tej pory uważam że najlepiej gramatykę języka angielskiego znałem podczas matury. Czyli mówię czy piszę niezbyt poprawnie. Coś na zasadzie "Kali jeść, Kali spać"? Nie do końca patrząc jak inni posługują się językiem. Ale wracając do tematu. Korzystać z angielskiego rozpocząłem w momencie gdy w moim domu pojawił się komputer. Gry po angielsku. Internet - z czasem zaczęcie korzystania z angielskich serwisów. Największy szok przyszedł przy pierwszym wyjeździe do Anglii. Nic nie rozumiałem co do mnie mówią. Całe zdanie brzmiało jak jeden wyraz. Aby to zmienić trzeba rozmawiać. I to było najlepsze w mojej pracy - mimo że większość współpracowników to Polacy to nasz supervisor na każdej przerwie rozmawiał z nami. Nie tylko o pracy. Osłuchanie i wypowiadanie się uczy najszybciej. Zacząłem też czytać książki po angielsku. Mimo rocznego pobytu nie opanowałem rozmowy przez telefon (wbrew pozorom rozmowa na żywo jest dużo łatwiejsza). Podczas mojego drugiego pobytu (aktualnego) znajomość angielskiego się tylko poprawiła. Praca w zakładzie gdzie większość to Anglicy. Przez dłuższy czas pracowałem na dziale jako jedyny Polak - więc poza przerwami rozmawiało się po angielsku. Opanowałem załatwianie spraw przez telefon (choć osobiście dalej tego nie lubię i preferuję na żywo ewentualnie emailem) - wymusił to na mnie udar ojca. Do tej pory nie opanowałem literowania - zawsze korzystam z ściągawki.

Latin lingo baby, funky bilingual
Funky bilingual
Latin lingo baby, funky bilingual
Funky bilingual
Latin lingo baby, funky bilingual
Funky bilingual... funky baby!

Jak inni oceniają mój angielski? Znajomi w Polsce mówią że niepoprawnie mówię (tak nie mam akcentu, a znam Polaków co mówią z akcentem). Znajomi tutaj mówią że dobrze, Anglicy ze bardzo dobrze porównując do innych Polaków co znają, albo do tego jak sami znają język polski. Jednym z wyznaczników znajomości są... przekleństwa. Osobiście w pracy jeśli już przeklinam to.. po angielsku. Inni zawsze w ojczystym języku. Choć kilka tygodni temu zwróciłem uwagę że mój brat też polepszył swoją znajomość angielskiego- zamiast polskiego "kur.." zaczyna krzyczeć angielskie "fu..". Często dyrektor/manager prosi mnie o tłumaczenie aby dogadać się z polskim kierowcą. Albo współpracownicy aby tłumaczyć im w rozmowie z szefostwem. Jeden tak słabo rozumie angielski aż menager ostatnio nie wytrzymał i kazał przekazać żeby zaczął uczyć się angielskiego. Druga śmieszna sytuacja gdy jeden młody prosi mnie o tłumaczenie bo rozmawiał z dyrektorem ale nie był pewny czy wszystko zrozumiał. Wchodzimy tłumaczę dyrektorowi po co jesteśmy. On powtarza to co mówił wcześniej.. ale wolniej. Okazało się że sama moja obecność spowodowała że zainteresowany zrozumiał wszystko bez mojego tłumaczenia co rozbawiło dyrektora. Czasem takie zamieszanie nie istniałoby gdyby ktoś nie zawahał się i powiedział "Can you repeat, please?". Śmieszna sytuacja ale już poza pracą - podczas rozmowy z siostrą odbieram telefon w spawie drobnego remontu w moim mieszkaniu na co moja siostra później - "mówisz jak anglik". Ale i tak najważniejsza dla mnie opinia jest Anglika z którym  pracuje od ponad 4 lat - że i tak bardzo dobrze mówię, gdyż to nie jest mój ojczysty język. Najważniejsze że się dogaduję bez pomocy, nieważne są błędy (czasem bardzo śmieszne dla Anglików). O czym rozmawiam? O tajnych projektach wojskowych, sytuacji politycznej- Brytanii czy światowej, o potrawach, zwyczajach w Polsce/Anglii,
muzyce, zainteresowaniach, pracy, kobietach itd. O wszystkim i o niczym. Poważnie i na luzie.
Do kolejnego.

Yeah, I'd like to send peace, to my homeboy Biały, Gann , Skoki
And we're out

PS. Różnica jaką zauważyłem gdy chodzi o używanie angielskiego między facetami a kobietami jest taka iż panie muszą wiedzieć że mówią wszystko poprawnie, zrobienie błędu je paraliżuje. Faceci zaczynają gadać nie patrząc na poprawność - ważniejsze jest załatwienie czegoś niż dbałość o formę.